środa, 4 grudnia 2013

#6 Liam

"Tylko tego brakowało"-pomyślałam wyglądając przez okno. Termometr wskazywał dziesięć stopni na minusie, a śnieg sypał niesamowicie.Normalnie lubię zimę, ale nie wtedy gdy muszę wstawać o szóstej rano muszę przejść na pieszo dwa kilometry. O tej porze powinno spać się w najlepsze, przecież to środek nocy. Ale nie! Muszę iść do pracy. Podkreślam słowo IŚĆ, ponieważ nie miałam własnego samochodu ani autobusu o właściwej porze. Założyłam zimowe buty, zapięłam kurtkę pod samą szyję i otuliłam się wełnianym szalikiem. Jednak gdy wyszłam z mieszkania moje przekonania że zmarznę jakoś osłabło. Z trudem przemierzałam biały chodnik, próbując nie potknąć się o zaspę ani nie pośliznąć się na lodzie. Cudem mi się to udało. Po raz pierwszy ucieszyłam się na widok budynku mojej pracy. Sieć sklepu Tesco. Nie ukrywam że to nie szczyt marzeń dotyczącej mojej kariery, ale od czegoś trzeba zacząć. Studia kosztują fortunę, a moich rodziców nie stać na tak wielki wydatek więc musiałam zacząć zarabiać sama. Okazało się że niewiele miejsc zatrudnia studentki na pierwszym kroku. Nie mając wyjścia przyjęłam tę posadę. Pracowałam tu już kilka miesięcy ale wcale nie szło mi tak dobrze jak na początku. Weszłam do środka przez zaplecze. Zdjęłam kurtkę i zmieniłam buty po czym przebrałam się w uniform. Wyglądał jak te które ludzie noszą te w więzieniach. Czyli pasował idealnie bo czułam się jak w więzieniu. Jak na ironię planowali w okna wstawić kraty. "Żeby nikt się nie włamał"- chyba żeby T.I nie uciekła z krzykiem wybijając szybę. Gotowa do pracy zajęłam miejsce za kasą. Na początku ludzi było mało, ale z czasem ruch stał się większy. Poprosiłam koleżankę, aby otworzyła drugą kasę, ponieważ nie wyrabiałam się z obsługą klientów. Tak naprawdę miałam dość babć pospieszających mnie babć które wkupywały pół sklepu. Ale najgorsze i tak było to że nie ważne jak irytująca byłam ja i tak musiałam być uprzejma i wszystkim życzyć miłego dnia. Aż chciało mi się zygać tęczą.
- Mogła byś się pośpieszyć panienko?- Poganiała mnie starsza pani po sześćdziesiątce.
-Oczywiście robię co w mojej mocy.- Odpowiedziałam ociekającym słodycze głosem.
-Ja nie wiem z skąd oni biorą tę obsługę. Ty się w ogóle nie umiesz posługiwać kasą.- Tego było już za wiele
-No to właź tu, stara raszplo i nabij se ten rachunek sama!- Krzyknęłam patrząc jej w oczy
-Co się tu dzieje?- Usłyszałam głos mojej szefowej. Ojej niedobrze.
-Ja...- Zabrakło mi języka w gębie.
-Nie myśl ze ujdzie ci to na sucho! Potem o tym porozmawiamy, a teraz idź rozpakować towar. Lepiej żebyś nie miała na razie kontaktu z klientami.- Patrząc na mnie z pod łba.

-Dobrze przepraszam- Odparłam ze skruchą A gdy tylko sie odwróciła pokazałam środkowe palce tej babie.
Nie czekając na jej reakcję udałam się na zaplecze po nierozpakowany towar. Dziś nic się nie udawało tak jak bym chciała. Cholerny pechowy dzień.
Gdy dolne półki były już zapełnione nadszedł czas na ustawienie płatek śniadaniowych na samej górze. Ponieważ byłam niewysoka potrzebowałam do tego drabiny. Ustawiałam pudełka stajęce na trzecim schodku drabiny, kiedy poczułam że coś w nią uderzyło, a ja tracę równowagę. Zasłoniłam oczy dłońmi, czekając na nieuchronny upadek. Wyobrażałam sobie jak upadam na betonową podłogę i łamię sobie kark, ale zamiast tego poczułam czyjś dotyk i słodki zapach męskich perfum.
-Boze czy ja żyje.- Wycedziłam ostrożnie otwierając oczy.
-Na to wygląda. Udało mi się cię złapać.- Powiedział chłopak trzymający mnie na rękach. Był bardzo silny.
-O Jezu dziękuje jak ci się odwdzięczę?!
-Nie wiem czy jest za co dziękować. To ja niechcący przewróciłem twoją drabinę.- Obdarł stawiając mnie na ziemi. Nie rozluźnił j jednak uścisku.
-Nie ważnie nic się nie stało. Mógł być mnie puścić- Powiedziałam, gdyż trzymał mnie już trochę za długo.
-Tak jasne.- Odpowiedział zawstydzony opuszczając ręce wzdłuż tułowia.
-Tak w ogóle jestem T.I- Przedstawiłam się jak kultura wymaga.
-Liam.- Odpowiedział zdejmując czapkę. Mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Chyba gdzieś go już widziałam.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- Spytał magle jak by znał odpowiedz.
-Przepraszam. Wydajesz mi się znajomy.
-Śpiewam w takim jednym zespole. Może kiedyś obiło ci się o uszy. Właśnie jechaliśmy z chłopakami na próbę i wpadłem do sklepu po parę drobiazgów.

-O to w takim razie nie będę cie zatrzymywać.- Ze zdziwieniem usłuszałam nutkę  rozczarowania w swoim głosie.- Ja tez muszę wracać już do pracy. Miło było cię poznać.- Dodałam i odwróciłam się w stron nierozpakowanych pudeł z towarem.
T.I zaczekaj- Usłyszałam po czym dłoń Liama znalazła się na moim ramieniu- Myślisz że byśmy mogli wyjść gdzieś razem czy coś?..-spytał nieśmiało
-Pytasz poważnie?- Wycedziłam nie mogąc dowieżyć że przystojniak ze znanego zespołu, stresował się przed umówieniem ze mną.
-Nie ważne zapomnij o tym. Co ja sobie myślałem...
-Nie, nie. Źle mnie zrozumiałeś. Z chęcią się gdzieś z tobą wybiorę.- Powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Serio? To fantastycznie!- Rozpromienił się.
Zapisując sobie jego numer telefony, po raz pomyślałam  dziś, że może ten dzień wcale nie jest taki okropny jaki mógłby się wydawać na pierwszy rzut oka..
---------------------------------------------------------------
3 kom. = next rozdział






poniedziałek, 2 grudnia 2013

Postanowiłam że nie będę dokańczać tamtych opowiadań bo są do du**. Nie będę ich usuwać, ale ich "nie ma". Więc teraz zaczynam od początku i przepraszam że tak długo nie pisałam ale nie miałam weny.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
#5Niall
Stałam w kuchni oparta o parapet, popijając gorącą herbatę. Mama siedziała przy stole, przeglądając dzisiejszą gazetę, od czasu do czasu komentując na głos jakiś artykuł. Była sobota więc nic ciekawego do roboty nie miałam. Jeszcze trzy lata temu wyszłabym na dwór z Niallem, ale mój przyjaciel już od dawna nie mieszka na stałe w naszej miejscowości. Mając szesnaście lat, wziął udział w X-Factorze i teraz podróżował ze swoim zespołem po całym świecie. Aja zostałam tu.
-Znowu piszą o One Direction - głos mojej mamy wyrwał mnie z zamyślenia.
Rzuciłam się w stronę stołu i wyrwałam jej z rąk gazetę mojej rodzicielki. Spojrzała na mnie z rozbawieniem i uśmiechnęła się szeroko.
-Kończą trasę po USA - dodała znacząco.
Wiedziałam o kim mówi. Przejrzałam szybko artykuł, wyłapując tylko najważniejsze informacje i oddałam mamie gazetę.
-Nagrywają płytę. Nie przyjedzie - oznajmiłam chłodno.
Już dawno mnie nie odwiedził. Przyjaźniliśmy się i co z tego? On był teraz gwiazdą. I przyjaźnił się z gwiazdami. Czasami miałam do niego o to żal, ale potem przed moimi oczami pojawiła się jego uśmiechnięta twarz i musiałam się sama przed sobą przyznać, że nie potrafię być na niego zła. Zawsze tak było. Nie wiem dlaczego tak na mnie działał. To było naprawdę uciążliwe. Za każdym razem, gdy mnie o coś prosił, magnetyzując mnie przy tym swoimi pięknymi oczami, ulegałam, jakby nigdy nie miała własnego zdania. Nie miałam najmniejszego problemu, żeby owinąć mnie wokół palca. Wyjrzałam przez okno. Na podjeździe stał czarny, luksusowy samochód.
-Co się... - zaczęłam ale przerwał mi dzwonek. Ktoś dobijał się do drzwi. Mama rzuciła mi pytające spojrzenie i wyszła z kuchni, by wpuścić do środka niespodziewanego gościa. Sadziłam że by to jeden z kolegów taty albo jakiś klient, bo czasami podawał im adres domowy. Oparłam się o szafkę, nasłuchując uważnie głosów z ganku, próbując ustalić z kim mama rozmawia, ale słyszałam tylko jakiś stukot, śmiech i kroki dwóch osób na korytarzu.
-A może następnym razem to ty się pofatygujesz? -usłyszałam zza pleców znajomy głos.Odwróciłam sie kompletnie zaskoczona i zmierzyłam wzrokiem gościa.
-Nialler? -zdziwiłam się nadal stojąc jak kołek.
-Spodziewałem się radosnych okrzyków, śmiechu ściskania i ciągłego powtarzania, że mnie uwielbiasz... ale nie. Tylko tą opcję brałem pod uwagę.
Parsknęłam śmiechem, przebiegłam całą kuchnię i rzuciłam my się na szyję.
Nie pozostał mi dłużny- objął mnie ramionami jak tylko on potrafi przytulać
-Co ty tu robisz, wariacie? -zaśmiałam się odsuwając sie od niego na tyle żeby móc spojrzeć mu w oczy. Moje serce zabiło szybciej, gdy po raz kolejny zobaczyłam jego tęczówki.
-No cóż gdybym nie przyjechał, to prawdopodobnie zobaczylibyśmy się w innym świecie, ale nie byłem pewny, czy za olewanie najlepszego przyjaciela trafisz do nieba, więc...
-Och cicho już-przerwałam mu chichocząc.
Uśmiechną się i spojrzał na mnie jakoś inaczej. Nie wiem na czym ta inność polegała, ale czułam instynktownie że coś się zmieniło. Spuściłam wzrok i poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.

Ujął mnie pod brodę zmuszając mnie tym samym bym spojrzała w jego oczy. Zadrżałam pod jego dotykiem co niemal sprawiło że doznałam szoku. Zamarłam na chwilę próbując rozpoznać to co poczułam w swoim sercu. Byłam przerażona. Już od jakiegoś czasu że moje uczucie się do niego zmienia. Kiedyś nie odczuwałam żadnych przypływów gorąca na jego widok, dreszczyk czy nagłe onieśmielenia. Teraz to było całkiem coś innego. Coś jakby...nie.
Zauważyłam że coś jest nie tak jak powinno być. Przyjrzał mi się uważnie i zagryzł dolną wargę, lustrując mnie spojrzeniem. Opuścił rękę i złapał moją moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą.
-Chodź chyba mamy sobie dużo do powiedzenia -uśmiechną się, a ja popatrzyłam się w tym co powiedział, podwójnego znaczenia.
Nie wiem jak długo błądziliśmy ulicami Mullingar, bo czas mijał nam bardzo szybko. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak bawiłam. Niall opowiadał mi o trasie, o fanach o gwiazdach które poznał w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a ja odpłacałam mu się snując opowieści o szkole o lekcjach o nowych koleżankach. Moje życie wydawało się wyjątkowo nudne  w porównaniu z jego ale przez cały czas słuchał mnie uważnie wtrącając od czasu do czasu jakieś zabawne komentarze.
Za to go uwielbiam. Dawniej takie spacery nie były niczym nadzwyczajnym, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, jak na dwójkę przyjaciół przystało. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, sekretów. Mówiłam mu o wszystkim, dlatego tez tematów do rozmowy nigdy nie brakowało
-Wiesz- zaczął powoli gdy kolejny raz pokonywaliśmy tą samą trasę- ta cała trasa jest cudowna. Spełniłem wszystkie swoje marzenia, moje życie jest interesujące, mam wiele fanów których kocham i którzy kochają mnie ale... w ciągu tych trzech lat, które głównie spędziłem z chłopakami w trasie, cały czas czegoś mi brakowało.
Zatrzymaliśmy się. Niall niepewnie złapał moją rękę i spojrzał mi głęboko w oczy. Moje serce oszalało, poczułam uderzającą falę gorąca. Musiałam wyjątkowo się postarać żeby nie upaść.
-Masz wszystko o czym marzyłeś- zauważyłam cicho drżącym głosem.
-Nie. Nie mam ciebie-odparł szeptem
Gładził kciukiem mój policzek, patrząc na mnie z czułością której do tej pory u niego nie widziałam. Czas się zatrzymał, gdy powoli pochylił się i delikatnie musną moje wargi tak delikatnie że go odrzucę. Oddałam pocałunek wkładając w tą chwile całe moje serce.
Wszystkie moje wątpliwości zniknęły jakby nigdy ich nie było. Wmawiałam sobie że to nie możliwe, że to nie miłość. Ale to co nas łączyło to już dawno przestało być przyjaźnią
A ja czułam sie szczęśliwa-właśnie teraz w tym momencie. Z nim.
Wyprostował się i spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy namalował się szeroki uśmiech i... miłość
-Czy teraz masz już wszystko- zapytałam z lekkim uśmiechem
-Tak teraz spełniły sie wszystkie moje marzenia- odparł i ponownie mnie pocałował.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Myślę że się podoba
3 komentarze następny rozdział







poniedziałek, 4 listopada 2013

#5Zayn & Harry cz1
Zayn to mój brat a od zawsze podobał mi się Harry.
 -------------------------------------------------------------------

Mieszkałam z moim bratem Zayn'em i resztą zespołu. Lubiłam kiedy dziewczyna Louisa przychodziła do nas dobrze się dogadywałyśmy i tylko ona rozumiała że nie chcę chodzić do tej nie normalnej szkoły.
-Wstawaj!!!
-Nie!
-W S T A W A J!!!
-Jezu jeszcze 5 minut.
-Nie teraz wstajesz, albo Ci pomogę!
-Pośpię jeszcze 5 minut i wstanę - kłóciłam się z moim kochanym bratem.
-Nie bo znowu spóźnisz się do szkoły!
-5 minut Cię nie zbawi!-powiedziałam i zakryłam głowę kołdrą
-Dobra jak chcesz, przyjdę za 5 minut a ty masz już wstać z łóżka!
-Dobra. Daj spać!-nie minęło 15 sekund, a poczułam ból.-Ałłł!!!Co do cholery wyprawiasz?!
-Myślałaś serio, że pozwolę spać Ci jeszcze 5 minut?
-Nie. Ale nie musiałeś ściągać mnie z łóżka!
-Sama byś nie wstała!
-Aleś ty bystry! Co ty robisz?! 
-Idziemy na śniadanie.
-Ał ał ał ał- złapał mnie za nogę i ciągną po schodach na dół. - Dużo jeszcze ich jeszcze zostało, bo mnie już tyłek boli!!!
-Koło 10!
-Czego ja nie mieszkam sama-powiedziałam po cichu, żeby Zayn nie usłyszał.

-Bo jesteś jeszcze za młoda.- A jednak usłyszał
-Nie jestem.

-Jesteś masz dopiero 18 lat
-Nie prawda za 2 dni już 19 i co zatkało?!
-Nie! Już jesteśmy.
-Ale śmieszne.
-Co wy wyprawiacie?-spytał Liam krztusząc się kanapką.
-Ten pojebus ściągał mnie po schodach! Dziecko specjalnej pomocy!
-Kto tu jest Pojebany i dzieckiem specjalnej pomocy to ja nie powiem.
-No kto może Święty Walenty? CO?
-Ejejejjej koniec kłótni, bo się tu jeszcze pobijecie, bo na to wygląda!--Wykrzyczał Harry.I miał rację mało się z nim nie zaczęłam bić.

-Chuj jebany.-powiedziałam tak, żeby ten debil i cała reszta usłyszeli już szłam do stołu gdy Zayn złapał mnie z całej siły za nadgarstek, aż łzy napłynęły mi do oczu.
-Co ty powiedziałaś?!
-To co słyszałeś. No dawaj zacznij mnie obrażać co Zayn Malik umie najlepiej.
-Jesteś taką idiotką pojebaną su...-przerwał
-No dawaj nie dokończył co "Suka"- zaczęliśmy się bić w pewnym momencie Harry i Louis złapali mnie, a Liam i Niall, Zayn'a, i odcięgneli nas od siebie
-Puścić mnie debile jeszcze nie skończyłam.
-Nie ma mowy jeszcze się pozabijacie!-Wykrzyczała Eleanor'a nawet nie wiedziałam, że jest u nas.
-Ja przynajmniej nie związuję się z narkomanem!-wykrzyczał mi prosto w twarz ten pedał.
-A ja nie związuję się ze zdzirą która puszcza się na prawo i lewo.-Próbowałam się wyrwać chłopakom ale, nie dałam rady są bardziej silniejsi.
- Puście mnie chce iści do siebie.
- Dobra, ale Cię zaprowadzę-powiedział Harry i wtedy mnie Louis mnie puścił, a Harry prowadził mnie na górę.Słyszałam kłótnię pomiędzy chłopakami.

-Chłopie co ty dopierdalasz dobrze się czujesz czy mózg ci wyparowało? To jest twoja młodsza siostra może o rok, ale i tak młodsza ogarnij to co masz tu w głowie i  masz jej więcej nie wyzywać ani nie bić, bo wtedy od nas dostaniesz kumasz czy nie dotarło?!-krzyczał na niego Louis. Nie wiedziałam dlaczego oni kłócą się z nimi przecież nikomu na mnie nie zależy.
- Ok to weź się ubierz, bo chyba nie chcesz większego dymu. Pójdziemy razem do szkoły?-spytał nie śmiało Harry ja chodziłam do technikum, a chary miał szkołę obok mnie czasami chodziliśmy razem do szkoły przy tym dużo się wygłupiając: robiliśmy "gwiazdy" na chodniku, zaczepialiśmy ludzi a niektórym wylewaliśmy kawę na twarz i uciekaliśmy.
-Okey.- odpowiedziałam uśmiechając się.
-Dobra ja idę się ogarnąć, a ty nasz być za 5 minut już wystrojona.-powiedział i głupio się uśmiechną a ja go wypchnęłam za drzwi. Po 3 minutach byłam już ogarnięta ubrana
-O nie tak do szkoły ubrana nie pójdziesz!-wydarł się Zayn jak zeszłam na dół. Ubrałam się tak specjalnie, żeby się wnerwił.-Idź się przebież!-krzyczał na mnie

-Nie.
-Idź to kupię Ci ten bilet do Polski co chciałaś jechać z I.T.P
-Ja już mam bilet kupiłam go dawno.- wszystkich zatkało, a wyplułam wodę na Liam'a którą właśnie piłam.
-Dawaj ten bilet nigdzie nie jedziesz!
-Chyba Cię POGIĘŁO jak myślisz, że oddam Ci bilet.
-Sam go znajdę.
-Nie znajdziesz! Za bardzo go schowałam!- No spoko jest Zayn jest Louis jest Liam jest Hary jest
Eleanor'a, a nie ma Niall'a jak znowu grzebie w moim pokoju to go ukatrupię.
-Patrzcie co znalazłem w łazience T.I
-Co ty tam masz?-spytał Zayn
-Bilet do Polski!
-Kurwa Niall zabić Cię kto Ci pozwolił grzebać w mojej łazience?!- spytałam a raczej wydarłam się na niego.
-Yyy no nikt.
-Oddawaj ten bilet!-Niall posłusznie oddał papier.
-Dobra mała, a wy tylko we dwie jedziecie?-spytał mój kochany braciszek

-Nie z chłopakiem I.T.P.
-Dobra....To z tobą pojedzie...Louis- ja i chłopak zrobiliśmy duże oczy.

-O nie nie nie on nigdzie nie jedzie! A czy w ogóle chce jechać?! NIE! Więc nie mów za kogoś! A ty naprawdę jesteś głupi myśląc, że tak pójdę do szkoły.
-Okey mała koniec kłótni idź się przebież, a w szkole pomyślisz kogo zabierasz jeszcze do Polski
-No dobra-poszłam na górę przebrać sie.

-Dobra Harry idziesz?-spytałam chłopaka zakładając buty a ten wyleciał z kuchni.
-No już tylko założę buty
-To ja poczekam na dworze.
*w drodze do szkoły*

-Harry?
-Tak
-Pojedziesz ze mną do tej cholernej Polski.
-Jasne-odpowiedział
-To dobrze.
-Mała muszę ci coś powiedzieć ja Cię....

--------------------------------------------------------
W tym rozdziale nic się nie dzieje ale w kolejnych dużo dużo więcej :) Sorrki, że tyle wurgarmu w tym rozdziale, no troszkę mnie poniosło

3komentarze=następny rozdział









wtorek, 15 października 2013

#4.Louis cz.4

-A tobie co?-zapytał Lou.
-Nic, a co ma być?
-Bo patrzysz się na Lux jak na swoją córkę.
-Ty to chyba chory jesteś.-powiedziałam unikając jego wzroku.
-Okey to możemy iść z Lux do basenu?-dziewczynka stanęła przed nim.
-Tak, ale bez Lux-powiedziałam i przesunęłam dziecko na swoją stronę.
-No weź!
-Nie!
-Proszę.
-Spytaj się Oli.

-Ola!
-Co chcesz?-spytała dziewczyna.
-Możemy iść do basenu?
-Tak, ale bez Lux.
-A dlaczego.
-Mimo to, że jest lato dziś jest zimno i mała się przeziębi.-mówiła przekonywując dziewczyna.Chłopak tylko obrócił się na pięcie i wszedł do salonu.
-A gdzie mieliśmy jechać?-spytałam
-Do dziewczyny Zayn'a, ale jej mama się rozchorowała i zadzwoniła, że musi do miej jechać.
-Aha spoko.Stella daj telefon.
-Po co Ci?
-Muszę zadzwonić po ślusarza.Chyba musimy się dostać do domu.
-Okey masz.
-Dzień dobry.....-przyjedzie za około 30 minut.Masz.

*30 minut później*
-Dom!Dom!Dom!!!-darła się Stella całując podłogę
-Pokarz czoło dobrze się czujesz?
-Nie!!!-odpowiedziała
-Ty naprawdę powinnaś się leczyć.
-Chodź Ola pokarzę wam wasz pokój.
-Łał jaki ładny.- powiedziała Ola zachwycając się i uśmiechając.
-Małej chyba chce się spać?
-Tak idę ja położyć.
 *15 minut później**rozmowa z Olą*
 Nie wiedząc, że Louis słychy nasza rozmowę, bo stoi w przedpokoju.
-Kiedy masz zamiar powiedzieć Louis'owi, że Lux to twoja córka?
-Wiesz, że nie chce przeżyć tego drugi raz.Nie chcę, żeby Louis mnie zostawił tak jak Alan jak dowiedział się że mam dziecko i uciekł do tej pory nie wiem gdzie on jest.
-Ale wiesz, że nie możesz go oszukiwać.
-Aż taka głupia ja nie jestem.Powiem mu, ale nie teraz.
 *pukanie do szafki*
-Wchodź.
-To ja was zostawię samych  -powiedziała Ola a ja na nią spojrzałam z wyrzutem .
-T.I to prawda?-spytał Louis.
-Ale co?
-Że Lux to twoja córka.
 -Tak pewnie słyszałeś naszą rozmowę?
-Tak.Ale jak to Lux to twoja córka przecież ty masz 18 lat, a mała 3?
-Bo jak miałam 15 lat to właśnie ja urodziłam.Kiedyś jak wracałam w nocy od koleżanki takimi uliczkami to jakiś chłopak mnie....
-Ciii wiem już. Tylko niech go dorwę będzie po nim.
-Ale...
-Już nic nie mów-powiedział i uśmiechną się.-To znaczy, ze nie wiesz kto jest jej ojcem?
-Tak. W jej dokumentach jest zapisana tylko matka.
-A mogę być jej tatą?
-Ale ty na serio mówisz?

___________________________________________________
Przepraszam wszystkich za taki krotki rozdział, ale pisze go 4 dni i mam problemy w szkole i nie mam ochoty coś robić. 

piątek, 11 października 2013

#3.Louis cz.3
 Wracaliśmy do domu w dwóch samochodach ja ze Stellą ,a chłopcy w drugim.
-Gdzie mój telefon?-spytałam kiedy usłyszałam gdzieś dźwięk dzwonka.
-Masz!-odpowiedziała
-Co?!-spytałam do telefonu
-Gdzie ty tak pędzisz?- spytał Zayn.
-Do sklepu-rzuciłam i rozłączyłam się. Po 3 minutach byłam w sklepie i kupiłam lody czekoladowe.
Po krótkiej chwili byłyśmy już pod domem szukałam kluczyków w mojej kochanej torebce. 
-Co jest?-spytał Liam.
-Zgubiłam klucze-Stella zaczęła się śmiać- A ty gdzie masz swoje.
-W domu.
-I gdzie teraz położysz swój zacny tyłek spać!-krzyczałam na Stelle.
-A skąd ja mam wiedzieć to twoja wina, że zgubiłaś klucze!-też na mnie krzyczała.
-Może jeszcze moja wina, że zostawiłaś swoje w domu!-wydzierałam się na nią. Chłopcy cały czas się na nas patrzyli.
-Dziewczyny.Dziewczyny.Dziewczynyyy!-wydarł się Niall.
-Co?!-opowiedziałyśmy razem.
-Jak chcecie to możecie zanocować u nas- powiedział -Chłopcy raczej się zgodzą. 
-No jasne że możecie-odpowiedziała reszta.
-No okey.
-To chodźcie. 
-Stella chodź prześpisz się w moim pokoju -powiedział Liam i poszedł ze Stellą na górę.Niall jak zwykle poszedł do kuchni Harry z Zayn'em poszli na dwór. A Louis coś tam robił a ja stanełam na środku domu i nie wiedziałam nawet gdzie będę spała.W końcu podszedł i powiedział:
-Będziesz spała ze mną bo nie mamy wolnych pokoi a Liam będzie spał w salonie.-powiedział
-Okey?-powiedziałam nie pewnie a chłopak się zaśmiał.


Była godzina 23:29  wszyscy chyba już spali, a ja cały czas myślałam o swoich rodzicach, a w szczególności o mamie. Pamiętam jak zawsze kiedy miała wolny dzień, a raczej noc od pracy siadałyśmy na dachu naszego domu i jadłyśmy lody czekoladowe. Wstałam z łóżka tak, żeby nie obudzić Louis'a i poszłam do kuchni tam zostawiłam lody. Wróciłam do pokoju i wyszłam na balkon.Siadłam i odtworzyłam pudełko.W pewnym momencie poczułam jak ktoś położył ręce na mojej głowie.
-Myślałam, że śpisz.Obudziłam cię?
-Nie spałem.
-Chcesz?
-A co masz?
-Lody czekoladowe -uśmiechnełam się, ale pewnie w tej ciemności chłopak nie widział.
-Jasne! A czemu w ogóle siedzisz na balkonie?
-Zawsze z mamą....-opowiedziałam mu to co zawsze robiłyśmy.

 - Chodź robi się zimniej-powiedział chłopak i weszliśmy do środka.-idę na dół, a tobie chyba chce się spać? 
- Takkk.-po 5 minutach już spałam

*następnego dnia rano*
Jak wstałam Louisa już nie było, pewnie był na dole.Znalazłam łazienkę. Obmyłam twarz i zeszłam na dół. Wszyscy oprócz Stelli już tam byli.Oni wszyscy ładnie wyglądali a ja w dresach Louisa i rozczochranych włosach szłam jeszcze zaspana.Harry, Niall i Liam buchnęli śmiechem, a Zayn i Louis tylko się uśmiechneli.
-Wiem wyglądam jak czarownica - powiedziałam do chłopców i się uśmiechnełam.
-Nie jest tak źle-powiedział Niall z uśmiechem
-A gdzie Stella?
-Chyba jeszcze śpi.-odpowiedział Liam, a ja tylko się uśmiechnęłam i poszłam na górę.Odtworzyłam cicho drzwi i skoczyłam na nią,
-Wstawajjj!-wydarłam się jej do ucha skacząc jej po łóżku.
-Pogięło ci?!-spytała
-Nie jestem całkiem prosta-i w tedy obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra wstawaj wszyscy już nie śpią.
-Ok-zwlekła się z łóżka.Zlazłyśmy po schodach było mi trochę zimno w stopy, nie założyłam butów, ale po co?
-Dziewczyny idźcię do pokoju Louisa coś tam dla was jest-powiedział Zayn.
-Ok.
Po paru sekundach byłyśmy w pokoju a na łóżku leżały po jednej stronie ten komplet z karteczka dla T.I a po drugiej stronie ten z karteczką dla Stelli.Wyszłam z pokoju i krzyknełam z góry
-Zwariowaliście?!
-Nie to dla was bo za chwilę gdzieś jedziemy.
-Gdzie?
-A nie bądź tak ciekawska.
-Ha ha
Miałam się zacząć przebierać kiedy zadzwonił do mnie telefon.
-Halo?
-Dzień Dobry ja dzwonie z domu dziecka w, ktorym pani zostawiła swoją córkę.Prosiła pani powiadomić się kiedy ktoś zabierze Lux.
-Tak tak.
-I właśnie wczoraj pewna pani, która się o nią starała dostała pozwolenie na adoptowanie jej-w moich oczach pojawiły się łzy.
-Dziękuję pani.-rozłączyłam połączenie i z całą siłą rzuciłam nim o ścianę.Rozpadł się na kilka kawałków.Zaczęłam płakać chłopcy przybiegli od razu ale ja nie kontaktowałam płakałam i płakałam.Miałam 15 lat jak urodziłam Lux, rodzice chcieli ją adoptować ale ja powiedziałam ze za 3-4 lata zabiorę ją z tam tąd. Po 7 minutach płaczu uspokoiła mnie Stella mówiąc, że dzwoni Ola (Ola była moją najlepszą przyjaciółką)
-Tak?-mówiłam zapłakanym głosem.
-Płakałaś?
-Nie ważne.
-Stoję pod twoim domem i mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Wyjdź na dwór to zobaczyć.
Bez namyslu zbiegłam po schodach i szybko wybiegłam na dwór po drugiej stronie zobaczyłam wysoką dziewczynę z dzieckiem
-Matko nie widziałyśmy się 2 lat-powiedziała Ola.
-To twoje dziecko?-spytałam
-Nie. Twoje. To jest Lux.-łzy pojawiły mi się w oczach przytuliłam dziecko.
-To jest mój dom, ale zgubiłam wczoraj klucze i spałyśmy ze Stellą u chłopaków. Chodź poznasz ich, ale proszę nie mów im, że to moje dziecko.
-Okey, okey...
-O to może będzie twoja "siostra cioteczna"?
-Dobrze.
-Chodźcie- wzięłam dziewczynkę na ręce, a to wtuliła się we mnie.
-Już jestem chodźcie kogoś poznacie!-Chłopcy zbiegli z góry i ustawili się w rządku.-To jest Ola, a to Liam, Louis, Harry, Niall i Zayn.
-Hej-powiedziała Ola.Chłopcy odpowiedzieli jej nie równo, byli bardziej zainteresowani Lux.Postawiłam ją na ziemie, a ona odrazu podbiegła do nich. I zaczęli się bawić. Ola poszła ze mną na górę, żebym się przebrała, bo mieliśmy gdzieś jechać.Zeszłyśmy na dół, a chłopcy dalej bawili się z Lux, a ja patrzyłam na nich jak na debili :). Po 10 minutach zatrzymałam ich, bo chcieli wsadzić małą do basenu.
-A tobie co?-zapytał Lou.
-Nic, a co ma być?
-Bo patrzysz się na Lux jak na swoją córkę.
-Ty to chyba chory jesteś.-powiedziałam unikając jego wzroku.
-Okey to możemy iść z Lux do basenu?-dziewczynka stanęła przed nim.
-Tak, ale bez Lux-powiedziałam i przesunęłam dziecko na swoją stronę
 _________________________________________________________________
Wiem, że nie czytacie mojego bloga.Wiem, że jest dopiero 3 rozdziały.I wiem, że jak by się wam podobał to byście komentowały.

 

czwartek, 10 października 2013

UWAGA WAŻNE
Chciałabym podziękować stronce "One Direction to nie zespół, to styl życia". Że opublikowała mój blog, i wam za 238 wyświetleń w ciągu 2 dni wiem dla niektórych może się wydawać, że to mało, ale dla mnie to bardzo dużooo
Dziękuję
#2.Louis cz.2
-Louis masz to dla ciebie-Harry dał Louis'owi  talerz z ciastem
-Mmmm ciasto marchewkowe
 -Ja już pójdę-powiedziałam i wyszłam.

  *następnego dnia*
-Hej-powiedział Louis stojąc w drzwiach z pękniętym talerzem na kilka kawałków.
-Hej - uśmiechnęłam się - wejdź.
-Sorry za pęknięty talerz, ale dziś jak wszedłem do kuchni to stał on na rogu stołu i strąciłem go ręką no i...pękł - tłumaczył się słodko chłopak.A ja się tylko uśmiechnęłam.
-Spoko jestem tu trzeci dzień, a ze Stellą pierwszy, (bo wczoraj przyjechała) i zbiła mi już 3 talerze i dwie szklanki.-Znowu się uśmiechnęłam.
  Przecież ja za często się uśmiecham, ale cóż jak Louis jest bardzooo fajny.
-Daj ten talerz.
-Jeszcze raz sorry i dzięki za ciasto.
-Okey-*dzwonek do drzwi* - siadaj,a ja pójdę otworzyć-pokazałam na krzesło w kuchni
-A ty nie masz kluczy-wydarłam się na Stelle.

-Zostawiłam - powiedziała obojętni.
-Właź jak masz włazić.Chodź przedctawię Ci kogoś.
-To jest Louis,a to Stella - przewróciłam oczami na co chłopak się roześmiał.
 -Cześć-powiedział
-Siema-odpowiedziała dziewczyna
-Zachowuj się - mruknęłam do niej.
 -Bo co?!
-Bo jajco!
-Dobra idę do siebie nie będę przeszkadzać zakochanym- powiedziała głupio się uśmiechając.
-A chcesz w ryj?!!I to nie jest mój chłopak!-krzyknęłam- Lepiej idź sprawdzić czy nie ma cie na górze.
-Okeyyy
-Czasami doprowadza mnie do szału, a jest starsza i wydaje mi się, że ma trochę więcej rozumu niż ja,a  zachowuję się ja 4-letnie dziecko.
-Tak samo chłopcy jak idę do ciebie.-chłopak się uśmiechną ja oczywiście też.
    To była chyba pierwsza osoba z którą tak do tej pory rozmawiałam.Gadaliśmy tak około 3 godzin i co dziwne Stella ani razu nie wyszła.Louis niestety musiał już iść bo Niall po niego zadzwonił mieli jakąś próbę. On śpiewa w najpopularniejszym zespole na świecie, a gada z taką zwykłą dziewczyną, która próbuję swoich szans w X-faktorze.Za dziewięć dni pół finał muszę się przygotować, a nawet nie wiem co zaśpiewać.Poszukam czegoś w internecie.Po siedmiu minutach znalazłam fajną piosenkę-Gotye - Somebody That I Used To Know 
 Nadszedł ten dzień jadę na pół finał strasznie się boję, Stella jedzie ze mną (przynajmniej będzie mnie wspierać) wiec muszę poprosić chłopców, żeby dawali moim rybkom "jeść". 
-Jaa odtworzę!- słyszałam głos Louisa ze środka budynku w którym mieszkali chłopcy.
-Hej- powiedziałam
-Hej.
- Ja tylko na chwilę...-przerwał mi chłopak.
-Wejdź 
-Okey.To kontynu....
-Cześć- krzyknęła reszta chłopców z salonu
-Hej. To chciałam poprosić was czy byście mogli dawać moim rybkom raz dziennie jeść bo ja jadę na pół finał do X-Faktora.
- Możemy jechać z tobą? - spytał Liam 

-Yyy a chcecie tracić czas?-spytałam
-Tracić czas?-spytał z nie dowieżeniem Zayn.
-Taak.
-To możemy?-tym razem spytał Harry.
-Jak chcecie.
-Juuuchu-wrzasneli wszyscy, a ja spojrzałam na mich jak na wariatów.
-Ok. Ale szybko za godzinę mam być na miejscu.
  *godzinę później*
-Teraz twoja kolej-powiedzieli chłopcy wypychając mnie na scenę
-Jak coś odwalicie to was chyba zabiję.-powiedziałam i weszłam na scenę.Wszystko było dobrze do czasy aż do minuty 2 i sekundy 33 śpiewała tam druga osoba i co oni zrobili wparodowali na scenę i zaczęli śpiewać.
-Co wy wyprawiacie?
-Pomagamy ci- odpowiedział Niall.
Po skończeniu piosenki myślałam że spale się ze wstydu  wszyscy piszczeli i krzyczeli, a jurorzy patrzyli z nie dowierzeniem, że taka zwykła dziewczyna śpiewa z One Direction. Jurorzy powiedzieli, ze to był najlepszy występ w tym odcinku.Zaraz co Louis wyprawia 
-T.I zostaniesz moją dziewczyną?-spytał.Szczena mi opadła.Wyjąkałam tylko krótkie "Tak"
Przeszłam do finalu zostałam dziewczyną Louisa Łał dużo jak na jeden dzień